Fot. Jola Zienkiewicz
Małpisza na czubku choinki
robi smutne mi minki.
O, na przykład teraz!
Małpisza jak Penelopa
patrzy na zalotnika z wysoka,
chociaż ten tak się stara,
zimne ognie odpala.
Przebrał się za Odyseusza -
Małpiszy to nie rusza.
Wcześniej był tu Romeo.
Małpisza na balkonie
choinki, jak Julia smęcił
i tak zatruł oboje,
że będzie musiał Szekspir
zmienić tragedii koniec.
Pod wieczór wpadł don Kichot,
przebrany sam za siebie.
Ależ się z tego uśmiałem!
Małpisza uśmiechnął ledwie.
Skończyły się zimne ognie,
pomysły na wesołość.
Chcę pocałować na noc
Małpiszę pod ogon...
- Co to? Nie ma baterii?
Energii na łaskotki...
To dlatego Małpisza
był taki markotny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz