24 grudnia 2018

Pani Yola i maskotka


Fot. Jolanta Zinkiewicz


Przyjechał do pani Yoli
na Święta w gości Małpisza.
Wyciągnął nogi na biurku,
nawet butów nie wytarł.

Każde dziecko wam powie,
że gdyby to był człowiek -
zapewne ma kuku na muniu!
Małpisza też ma. Na nosie.

Jakby tego za mało,
przyczepił się do Choinki,
że niby mniejsza od niego
i tym podobne docinki.

A przecież niosło ją z trudem
aż Siedmiu Krasnoludków.
Ech, Małpisza, Małpisza...
podrap się w głowę do skutku!

 Każdy z nich ledwo to przeżył,
a ten, najbardziej z nich mocny,
co sam jeden niósł igłę -
w szpitalu przeleży do wiosny.

Lecz, choć to niemożliwe,
i nawet Siedmiu Wspaniałych
nie dałoby rady jej przynieść -
te Krasnoludki dały.

Każdy z osobna ledwie
- w to tego mocnego wliczając -
cień by choinki podniósł,
lecz razem - im się udało!

 Wiedzieli, że pani Yola
chodzi od okna do okna
nie mając na więcej siły -
taka jest w Święta samotna.

- Przyszedłeś bez niczego,
nawet żeś butów nie wytarł,
a ona... i tak cię kocha!
Ech, Małpisza, Małpisza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz