Fot. Jolanta Zinkiewicz
Przyjechał do pani Yoli
na Święta w gości Małpisza.
Wyciągnął nogi na biurku,
nawet butów nie wytarł.
Każde dziecko wam powie,
że gdyby to był człowiek -
zapewne ma kuku na muniu!
Małpisza też ma. Na nosie.
Jakby tego za mało,
przyczepił się do Choinki,
że niby mniejsza od niego
i tym podobne docinki.
A przecież niosło ją z trudem
aż Siedmiu Krasnoludków.
Ech, Małpisza, Małpisza...
podrap się w głowę do skutku!
Każdy z nich ledwo to przeżył,
a ten, najbardziej z nich mocny,
co sam jeden niósł igłę -
w szpitalu przeleży do wiosny.
Lecz, choć to niemożliwe,
i nawet Siedmiu Wspaniałych
nie dałoby rady jej przynieść -
te Krasnoludki dały.
Każdy z osobna ledwie
- w to tego mocnego wliczając -
cień by choinki podniósł,
lecz razem - im się udało!
Wiedzieli, że pani Yola
chodzi od okna do okna
nie mając na więcej siły -
taka jest w Święta samotna.
- Przyszedłeś bez niczego,
nawet żeś butów nie wytarł,
a ona... i tak cię kocha!
Ech, Małpisza, Małpisza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz